Ekologia Drukuj
Ekologia

Ekologia

 

 

Skażenie środowiska, które dokonuje się nie tylko za sprawą rozwiniętego przesyłu, ale również na skutek nowoczesnych, opartych na stosowaniu chemii metod uprawy ziemi, to główne przyczyny dla których coraz więcej mówi się o ekologii. W dzisiejszych czasach szeroko rozwinięta chemizacja rolnictwa, której celem jest stymulacja wzrostu uprawianych roślin oraz ich ochrony przed szkodnikami i chwastami jest równie niebezpieczna jak kominy fabryk zatruwające atmosferę, czy rury ściekowe, które odprowadzają zanieczyszczenia z zakładów przemysłowych do rzek i akwenów wodnych. 

Na całym świecie istnieją liczne organizacje ekologiczne, których celem jest przywrócenie środowisku naturalnemu jego pierwotnej równowagi a człowiekowi zdrowia i godności. Postulują one zaniechanie budowy i dalszej eksploatacji takich zakładów przemysłowych, które stają się przyczyną skażenia środowiska i przyczyną chorób ludzi. Przedstawiciele ruchu ekologicznego uważają, że postęp techniczny dokonujący się kosztem zdrowia i życia ludzi, którym ma w założeniu służyć, nie jest już postępem, lecz regresem i to nie tylko technicznym, ale również społecznym i moralnym.

Również względy ekologiczne popchnęły mnóstwo osób do zmiany przyzwyczajeń żywieniowych. Tak, ekologia jest istotnym uzasadnieniem dla przyjścia na wegetarianizm. Skażenie środowiska na skutek masowej produkcji zwierzęcej jest nie mniejsze niż zatrucie odpadami przemysłowymi. Chemiczne stymulowanie ilości zbiorów uwarunkowane jest wyłącznie potrzebami paszowymi i stale wymuszane wzrastającym apetytem na mięso. Dla nakarmienia do syta wszystkich ludzi na świecie pokarmem roślinnym wystarczyłaby 1/5 tych wszystkich, takim wysokim kosztem uzyskiwanych obecnie, zbiorów. Biorąc pod uwagę fakt, że połowa dotychczasowych zbiorów przeznaczana jest na paszę dla zwierząt hodowlanych i karmę dla drobiu, realną szansą dla rolnictwa jest tylko wegetarianizm, który stworzyłby gospodarce żywnościowej sytuację pod względem ilościowym mniej naglącą. Bezmięsny sposób odżywiania od razu odciąża rolnictwo z gigantycznego haraczu paszowego i rozszerza pole manewru do wysiłków nad przywracaniem prawidłowej jakości pożywienia, stanu gleby, wody i powietrza. Dodatkowo, presja popytu na produkty pochodzące z upraw organicznych skłaniałaby rolników i ogrodników do zmiany dotychczasowych metod, zwłaszcza gdyby jednocześnie nie znajdowali odbiorców na swoje produkty paszowe, bo hodowcy trzody nie znajdując odbiorców na mięso nie reflektowaliby i na paszę. Można przewidywać, że bez wsparcia wegetarianizmu rolnictwo organiczne nie zdołałoby się przebić przez bariery doraźnych potrzeb ilościowych. 

Hodowla zwierząt stanowi zarodek prawie wszystkich katastrof ekologicznych, które dotykają ziemię; od kwaśnych deszczów począwszy, a na globalnym efekcie cieplarnianymi, pustynnieniu gleb czy destrukcji lasów kończąc. Erozja gleb, deficyt wody, chemizacja rolnictwa - bezpośrednio i nierozerwalnie związane są z funkcjonowaniem fabryk mięsa. Dwie trzecie obszaru wielkich oceanów na całym świecie stoi w obliczu katastrofy ekologicznej, co prawie całkowicie związane jest z powszechnym zwyczajem połowu ryb w celach komercyjnych. Czy wobec takich faktów możemy pozwolić sobie na bierność? Świat Zachodu rozwinął rodzaj kultury opartej na mięsie, która osiągnęła swój zenit w Stanach Zjednoczonych, ale także rozpowszechniła się na kraje europejskie i obecnie ma już wpływ na całą naszą planetę. Czy nie powinniśmy zacząć głośno pytać o celowość tego procederu?

To samo tyczy się nienaturalnego procesu produkcji mleka i hodowli krów. Powstanie przemysłu mleczarskiego jest czymś nienaturalnym. Mleko nie zostało przewidziane do takiej konsumpcji, jak np. woda mineralna. Gdy zaprzestaniemy dojenia krów czy innych zwierząt, to samice zmniejszą stopniowo wytwarzanie mleka do takich ilości, które są potrzebne dla ich potomstwa. Tak samo dzieje się wKsiążka "Mleko cichy morderca" - aby dowiedzieć się o niej czegoś więcej, przejdź do działu z książkami, klikając na zdjęcie okładki. przypadku ludzi. Nienaturalne jest również, aby krowy dawały duże objętości mleka, co stało się możliwe dzięki selektywnej hodowli i wymuszonemu karmieniu krów. Krowy są stymulowane do wytwarzania dużych objętości mleka, o wiele większych niż są konieczne do wykarmienia cieląt. Okres mleczności jest także sztucznie przedłużany i takie krowy nigdy nie przestają dawać mleka. Taka eksploatacja krów przez człowieka wyczerpuje je i krowy chorują. Wiele krów choruje na gruźlicę, która znacznie skraca długość ich życia. (Więcej dowiesz się o tym czytając książkę pt. Mleko cichy morderca. Kliknij w okładkę książki, aby dowiedzieć się więcej na jej temat.)

Krowy mleczne są rezultatem selekcji genetycznej, której celem jest wyhodowanie zwierząt dających duże objętości mleka zawierającego dużo tłuszczu. Hodowcy krów rozumują podobnie jak górnicy czy producenci bawełny, ich jedynym motywem jest zysk i nie interesuje ich prawidłowy skład mleka. Więcej mleka o wyższej zawartości tłuszczu oznacza większy zysk, a szkodliwe działanie jakie może mieć takie nienaturalne mleko nie stanowi dla nich problemu. U podłoża wszystkich argumentów motywujących dojenie krów nie leży autentyczne dobro człowieka, lecz zyski przemysłu mleczarskiego. Proceder ten prowadzi jednak do wyniszczania ogromnych połaci ziemi, do erozji gleby.

Oczywiście, rezultaty przeciwdziałania temu systemowi nie pojawią się od razu, ponieważ cała filozofia produkcji i sprzedaży mięsa jest źródłem mocy, bogactwa i wpływów elit rządowych. Niemniej historia pokazała, że nawet najskromniejsze działania mogą przerodzić się w globalny sukces (przykładem jest tu historia chrześcijaństwa, które zapoczątkowane zostało przez Jezusa i dwunastu apostołów). Nie pozwólmy, aby w tak okrutny sposób niszczony był cały ekosystem ziemi. Pomyślmy o długotrwałych efektach takiej polityki. Nie pozwólmy aby tu i teraz było ważniejsze od tego, co będzie jutro.

Zdajemy sobie sprawę, że poprzez walkę o ekologię i poprzez propagowanie wegetarianizmu nie zbawimy tego świata. On chyli się ku zagładzie tak czy owak. Prawdą również jest to, że Bóg już zbawił nas w Jezusie Chrystusie. Czy znaczy to jednak, że mamy biernie przyglądać się procederowi niszczenia naszej pięknej planety? Wiemy, jaką zapłatę otrzymają ci, którzy niszczą ziemię. Księga Apokalipsy (11,18) mówi: "I popadły w gniew narody, lecz i twój gniew rozgorzał, i nastał czas sądu nad umarłymi, i oddawanie zapłaty sługom twoim prorokom i świętym, i tym, którzy się boją imienia Twego, małym i wielkim, oraz wytracenia tych, którzy NISZCZĄ ZIEMIĘ".

Co w takim razie możemy zrobić? Możemy:

propagować wegetarianizm - jest on jednym z tych indywidualnych działań, które podjęte bez większego wysiłku, mogą przynieść natychmiastowe pozytywne efekty. Jest to pierwszy krok prowadzący do zakończenia cierpień zadawanych zwierzętom hodowlanym. Jest to pierwszy krok przynoszący ulgę całej naszej planecie.

informować- to pewien rodzaj sprzeciwu wobec bezwzględnie działającego systemu oraz jawna ekspresja naszych przekonań i naszych wartości, na bazie których możemy mieć wszyscy nadzieję na bardziej współczujący świat!

Pięć (sześć) dodatkowych rzeczy, które możesz zrobić, aby pomóc środowisku naturalnemu:

  • jeżeli nie musisz korzystać z samochodu, przejdź się pieszo lub pojedź rowerem;

  • gdy idziesz do sklepu, nie proś o plastikową torbę - po prostu zabieraj z sobą własną torbę;

  • myjąc się w domu weź krótki prysznic zamiast kąpieli w wannie, na którą musisz zużyć mnóstwo wody;

  • nie wyrzucaj do kosza szklanych opakowań - wrzuć je do pojemnika na szkło. Podobnie rób z papierem i plastikowymi butelkami. Jeżeli możesz, kupuj wodę w szklanych butelkach zamiast w plastikowych;

  • wysyłaj petycje do władz miejskich lub gminnych, aby w miastach pojawiło się jeszcze więcej pojemników na papier, szkło i plastikowe opakowania;

  • (pomyśl o zmniejszeniu spożycia lub o całkowitym wyeliminowaniu z diety produktów mlecznych i zastąpienia ich substytutami sojowymi lub innymi).


W tej chwili szczególnie chcielibyśmy polecić Ci lekturę książki pt. "Viva! Wegetarianizm", w której znajdziesz wiele informacji związanych z ochroną środowiska (w kontekście hodowli zwierząt). Poniżej zamieszczamy w całości rozdział 10 tej właśnie pozycji.

 

Juliet Gellatley 

Rozdział 10 

książki "Viva! Wegetarianizm"

Planeta Ziemia na talerzu!

NASZ ŚWIAT jest tak stary, że trudno nawet w przybliżeniu oszacować datę jego powstania. Możemy podziwiać tak wiele naturalnego piękna manifestowanego w jakimkolwiek zakątku świata - błękitne niebo z latającymi po nim ptakami, bezkresne oceany z ich całym bogactwem różnorodnych form życia, zwierzęta i rośliny żyjące na powierzchni lub te mieszkające pod ziemią. To wszystko są cuda natury!

Na pierwszy rzut oka może nam się wydawać, że jedzenie mięsa nie ma wpływu na problemy ekologiczne naszej planety, takie jak globalne ocieplenie, pustynnienie gleb, destrukcja lasów tropikalnych czy kwaśne deszcze. W rzeczywistości jednak produkcja mięsa znajduje się w centrum tych i wielu innych katastrof ekologicznych na świecie.

Faktem jest, że światowe zasoby ziemi szybko zmniejszają się wskutek stałego zapotrzebowania na paszę dla zwierząt hodowlanych. Nie dość, że 1/3 powierzchni lądu na Ziemi zamienia się stopniowo w pustynię, to jeszcze najlepsze ziemie zostały wyeksploatowane przez intensywne metody ich uprawy;

tracą one swoją żyzność i wydają coraz mniejsze plony. Dawniej rolnicy uprawiali ziemię metodą płodozmianu - siali różne gatunki roślin każdego roku przez kolejne trzy lata, a w czwartym roku pozostawiali ziemię leżącą odłogiem. Metoda ta umożliwiała różnym roślinom absorbowanie różnorodnych składników mineralnych każdego roku, co sprawiało, że gleba utrzymywała swoją żyzność. Ponieważ po zakończeniu II wojny światowej zapotrzebowanie na paszę dla zwierząt hodowlanych stale się zwiększało, przestano stosować metodę rotacji ziemi uprawnej (tzw. płodozmianu). W dzisiejszych czasach rolnicy uprawiaj ą te same rodzaje roślin przez wiele lat na tych samych polach. Jedynym sposobem w jaki można tego dokonać, jest hojne faszerowanie ziemi nawozami i zwalczany chwastów oraz insektów przy pomocy pestycydów. Ostatecznie, takie metody uprawy gleby prowadzą do jej zubożenia warstwa gleby uprawnej staje się coraz bardziej cienka, po zbawiona życia i łatwo ulega erozji.

Połowa całego areału ziemi uprawnej w Wielkiej Brytanii jest już zagrożona ryzykiem erozji. Tak dużo dziko rosnących żywopłotów wycięto w tym kraju, że można by nimi 3-krotni okrążyć Ziemię. Lasy, które niegdyś pokrywały większą cześć Wysp Brytyjskich, zostały wycięte i obecnie pozostało ich mniej niż 2%. Ponad 90% brytyjskich stawów, jezior i bagien zostało osuszonych, by w ich miejsce mogły powstać nów pola, na których będzie można uprawiać więcej żywności dl zwierząt hodowlanych.

Podobna historia ma miejsce w wielu innych krajach na całym świecie. Nawozy jakie stosuje się we współczesnym rolnictwie, to nawozy sztuczne wyprodukowane na bazie związków azotowych. Niestety nie wszystkie nawozy sztuczne ze stają w glebie. Niektóre z nich przenikają do strumieni, rżę i stawów, gdzie związki azotu z nawozów sztucznych mogą powodować rozkwit trujących glonów. Dzieje się tak, gdy glony rosnące w akwenach, zaczynają nadmiernie rozrastać się pod wpływem nadmiaru azotu w wodzie. Rosną wtedy bujnie zabierając tlen i światło słoneczne innym roślinom oraz zwierzętom wodnym. Może to doprowadzić do uśmiercenia wszelkiego życia w wodzie. Związki azotu przedostają się także do źródeł wody pitnej dla ludności. W ostatnich latach, zatrutą azotem wodę zaczęto podejrzewać o działanie kancerogenne i powodowanie pewnej choroby u noworodków. Brytyjskie Towarzystwo Medyczne (The British Medical Association) przyznaje, że 5 milionów Brytyjczyków regularnie pije wodę, zawierającą zbyt dużo azotu. Problemem są także pestycydy. Ten rodzaj trucizny rozprzestrzenia się powoli lecz konsekwentnie - w całym łańcuchu pokarmowym, koncentrując się tym bardziej, im częściej wnika do kolejnych ogniw łańcucha pokarmowego. Gdy już raz przeniknie do jakiegoś organizmu pozostaje w nim do końca. Wyobraźmy sobie taką sytuację: z pewnego pola pestycydy wymywane są przez deszcz i przenikają do pobliskiego stawu; niektóre z chemikaliów są absorbowane z wody przez glony i wodorosty. Małe krewetki jedzą glony i z każdym dniem trucizna kumuluje się w ich organizmach. Następnie jakaś ryba zjada duże ilości zatrutych pestycydami krewetek i trucizna ta kumuluje się jeszcze bardziej. W końcu pewien ptak zjada dużą ilość, tych ryb i trucizna kumuluje się jeszcze bardziej. Zatem to, co na początku było słabym roztworem pestycydów w wodzie stawu, może kumulować się coraz bardziej w kolejnych ogniwach łańcucha pokarmowego, tak że stężenie trucizny w ostatnim ogniwie może być nawet 80.000 razy silniejsze od początkowego stężenia pestycydów w wodzie stawu (zgodnie z tym co mówi Brytyjskie Towarzystwo Medyczne).

Podobna historia dotyczy zwierząt hodowlanych, które jedzą pożywienie skażone pestycydami. Trucizna ta kumuluje się w organizmach zwierząt, a następnie u ludzi spożywających mięso tych zwierząt. W rzeczywistości, obecnie wielu ludzi ma w swoich organizmach większe bądź mniejsze dawki pestycydów. Problem ten dotyczy zwłaszcza konsumentów mięsa, ponieważ jak wykazały prowadzone w tej dziedzinie badania, stężenie pestycydów w mięsie jest około 12 razy większe niż w owocach i warzywach. Także publikowany w Anglii

U.K. Pesticides Monitoring Journalprzyznaje, że żywność pochodzenia zwierzęcego jest głównym źródłem pestycydów w naszej diecie".

Tak naprawdę nikt jeszcze nie wie, jaki faktycznie wpływ na nasze zdrowie mają skoncentrowane dawki pestycydów w spożywanym przez nas pożywieniu. Tym niemniej, problem ten absorbuje i bardzo niepokoi wielu lekarzy - także tych zrzeszonych w Brytyjskim Towarzystwie Medycznym. Obawiają się oni, że zwiększające się dawki pestycydów w ludzkim ciele, mogą powodować raka i obniżać odporność organizmu w walce z innymi chorobami. Instytut Toksykologii Środowiska z Nowego Jorku twierdzi, że ponad milion ludzi na świecie cierpi w wyniku skażenia środowiska naturalnego pestycydami i każdego roku umiera z tego powodu 20.000 ludzi.

Pewne testy kontrolne, które wykonywano do badania brytyjskiej wołowiny wykazały, że na siedem badanych próbek wołowiny, dwie zawierały pewną substancję chemiczną zwaną

Dieidriną i że jej ilość w mięsie przekraczała dopuszczalne normy obowiązujące w krajach Unii Europejskiej. Światowa Organizacja Zdrowia określiła Dieidrinę jako środek “nadzwyczaj niebezpieczny", który podejrzewa się o powodowanie raka i pewnych powikłań zdrowotnych u noworodków. Natomiast rząd USA przyznał, że wołowina oraz produkty nabiałowe są głównym źródłem dietetycznym silnie trujących pestycydów, które można obecnie znaleźć w organizmie człowieka.

Tymczasem, mamy do czynienia z kolejnym problemem ekologicznym. Ponieważ w Europie i w USA hoduje się tak wiele zwierząt, coraz większym utrapieniem staje się problem zwierzęcych odchodów, z którymi nie bardzo wiadomo co zrobić. Jest ich zbyt dużo, aby mogła wchłonąć je ziemia i są one zbyt toksyczne, by można je było wylewać do rzek.

W Niemczech oraz w Holandii, na każdego mieszkańca przypada 3 tony zwierzęcych odchodów - w sumie daje to około 200 milionów ton odchodów. Za pośrednictwem pewnej złożonej reakcji chemicznej, z odchodów tych tworzy się pewien kwas, który wyparowuje do atmosfery i powoduje powstawanie kwaśnego deszczu. W niektórych częściach Europy, zwierzęce odchody są głównym sprawcą kwaśnych deszczów, które powodują destrukcję środowiska naturalnego - zabijają drzewa, niszczą życie w rzekach i jeziorach, degradują gleby.

Duże połacie niemieckiego Schwartzwaldu wymierają. Niektóre rzeki w Szwecji stają się coraz bardziej pozbawione życia, a w regionie Pel w Holandii, 90% wszystkich drzew już wymarło na skutek kwaśnych deszczów powstałych ze świńskich ekskrementów.

Gdy przyjrzymy się sytuacji w krajach nie-europejskich, destrukcja środowiska naturalnego spowodowana przez zwierzęta hodowane na mięso jest nawet jeszcze większa. Jednym z największych przejawów tej destrukcji jest wycinanie lasów tropikalnych, by zakładać w to miejsce pastwiska dla bydła. Lasy tropikalne przemienia się w pastwiska dla bydła, a wyprodukowane w ten sposób mięso sprzedaje się do Europy i USA z przeznaczeniem na steki i hamburgery. Dzieje się tak wszędzie tam, gdzie istnieją lasy tropikalne, lecz zjawisko to występuje zwłaszcza w Ameryce Środkowej i Południowej. Nie mówimy tu oczywiście o wycinaniu jakichś pojedynczych drzew czy niewielkich obszarów leśnych, ale o corocznym karczowaniu lasów tropikalnych wielkości obszaru Belgii. Począwszy od 1950 roku, zagładzie uległo połowę wszystkich lasów tropikalnych na Ziemi.

Jest to oczywiście polityka nadzwyczaj krótkowzroczna, ponieważ gleby, na których rosną lasy tropikalne, są bardzo płytkie, delikatne i potrzebują ochrony pod baldachimami drzew. Gdy na glebach tych zakłada się pastwiska, ich żywotność staje się bardzo krótka. Po 6 lub 7 latach wypasania bydła, nawę trawa nie chce na nich dobrze rosnąć, więc ulegają stopniowe erozji.

Dlaczego lasy tropikalne są tak cenne? Lasy te są domem dla połowy wszystkich gatunków zwierząt i roślin żyjących na naszej planecie. Jest to ekosystem znajdujący się w doskonałej harmonii i symbiozie, gdzie każdy suchy liść czy upadła gałązka, podlega procesowi recyklingu i przetwarzana jest na składniki pokarmowe i mineralne. Lasy te absorbują ulewne deszcze tropikalne, przez co w naturalny sposób stanowią ochronę przed powodzią. Drzewa, krzewy i cała rosnąca tam bujna roślinność, pochłaniają z powietrza dwutlenek węgla, a produkują i wydalają do atmosfery tlen, dzięki czemu nazywane są często płucami naszej planety. Te obszary wspaniałej dzikiej przyrody dostarczają blisko 50% leków wykorzystywanych w medycynie. Cały czas odkrywa się także nowe gatunki roślin i zwierząt żyjących w lasach tropikalnych.

Wydaje się czymś zupełnie szalonym to, w jaki sposób niektórzy ludzie traktują jeden z najbardziej cennych, naturalnych rezerwuarów Ziemi. Właściciele ziemscy czerpią wielkie zyski z eksploatacji zasobów naturalnych. Sprzedaż drewna i mięsa dostarcza im wiele pieniędzy, a kiedy już ziemia staje się nieurodzajna i pozbawiona życia, wtedy zaczyna się eksploatację w innym miejscu; wycina się kolejne drzewa by zarobić na tym jeszcze więcej pieniędzy. Miejscową ludność mieszkającą w tych lasach, zmusza się do opuszczenia swojego miejsca zamieszkania, często zabijając ludzi stawiających opór. Wielu z nich zasiedla później slumsy - dzielnice nędzy, gdzie nie maj ą prawie żadnych środków do życia.

Lasy tropikalne niszczy się metodą “spalonej ziemi": najlepsze drzewa wycina się i sprzedaje, a całą resztę karczuje i spala. Przyczynia się to do kolejnego problemu ekologicznego -globalnego ocieplenia klimatu. Kiedy słońce ogrzewa Ziemię, część z tego ciepła pochłaniają gazy tworzące atmosferę ziemską. (Jest to efekt podobny do noszenia ciepłego płaszcza w zimie). Bez tego ciepła, nasza planeta byłaby zimnym, pustym miejscem. Ocieplanie się atmosfery ziemskiej jest więc rzeczą dobrą... do pewnego stopnia. Zbyt dużo ciepła powoduje totalną dezintegrację. Nazywa się to globalnym ociepleniem i ma miejsce wówczas, gdy niektóre gazy powstałe w wyniku ludzkiej działalności dostają się do atmosfery i absorbują jeszcze więcej ciepła ogrzewającego powierzchnię ziemi. Jednym z tych gazów jest dwutlenek węgla, a jednym ze sposobów na jego wyprodukowanie, jest wypalanie lasów. Karczowanie i wypalanie lasów tropikalnych w Ameryce Południowej powoduje trudne do wyobrażenia, wielkie pożary.

Kiedy po raz pierwszy astronauci wyszli w przestrzeń kosmiczną i zaczęli obserwować Ziemię, mogli zobaczyć z kosmosu tylko jedną rzecz będącą produktem rąk ludzkich -Wielki Mur Chiński. Jednakże w 1989 roku ujrzeli oni także inne dzieło człowieka - wielkie chmury dymu rozpościerające się nad płonącą Amazonią.

Podczas "oczyszczania ziemi" i wypalania lasów tropikalnych pod pastwiska dla bydła, cały C02 nagromadzony w drzewach i krzewach - czasami w ciągu setek lat - uwalnia się nagle do atmosfery i przyczynia się do wzrostu globalnego ocieplenia. Sądzi się, że tylko ten jeden proces powoduje ogółem 1/5 globalnego ocieplenia klimatu na Ziemi.

Gdy już lasy zostaną wycięte i na “oczyszczonej ziemi" zaczyna się wypas bydła, problem ten zaczyna się pogłębiać jeszcze bardziej. Krowy wydalają ogromne ilości odchodów. Na całym świecie żyje 1,3 miliarda krów i każda z nich wydala co najmniej 60 litrów metanu dziennie, W sumie daje to 100 milionów litrów metanu każdego roku. To wcale nie jest mało!

Także nawozy sztuczne rozrzucane na polach uprawnych, przyczyniają się do procesu globalnego ocieplenia przez produkowanie tlenku azotu - gazu, który jest 270 razy bardziej skuteczny w pochłanianiu ciepła od CO2.

Nikt tak naprawdę nie wie, jaki ostatecznie wpływ na naszą planetę będzie miało globalne ocieplenie. Wiemy jednak na pewno, że temperatura na Ziemi stopniowo podnosi się, wskutek czego polarna czasza lodowa zaczyna topnieć. Na Antarktyce zanotowano wzrost przeciętnej temperatury o 2,5°C w ciągu ostatnich 50 lat i 8.000 km kw.

pokrywy lodowej zdążyło w tym czasie roztopić się i zniknąć. Tylko w 1995 roku w ciągu 50 dni znikło 1.300 km kw. pokrywy lodowej. W miarę jak topnieją lody, oceany świata ocieplają się i następuje ich powiększanie się. Istnieje już wiele hipotez odnośnie tego o ile podniesie się poziom wody w oceanach: o 1 czy o 5 metrów? Większość naukowców uważa jednak, że podniesienie się poziomu wody w oceanach jest nieuniknione. A to oznacza, że wiele wysp na świecie, takich jak Seszele czy Malediwy, zniknie, podobnie jak ogromne obszary lądu położone poniżej poziomu morza. Także całe państwa, takie jak Egipt czy Bangladesz mogą znaleźć się pod wodą. Jak twierdzą naukowcy z University of Uister, kraje takie jak Wlk. Brytania i Irlandia również mogą znaleźć się pod wodą, a ich mieszkańcy nie będą mieli gdzie uciec. Miliony osób będą zmuszone opuścić swoje domy i ziemię. Ale dokąd ci ludzie się udadzą, skoro i tak już brakuje ziemi?

Być może najważniejszym pytaniem jest, co stanie się w strefie koła podbiegunowego pomocnego i południowego? W tych regionach świata istnieją ogromne obszary zamarzniętego lądu zwanego tundrą. W tamtejszej glebie zamarznięte są miliony ton metanu - gazu, który będzie przedostawał się do atmosfery, gdy tundra zacznie się ocieplać. Im większe nastąpi ocieplenie klimatu, tym bardziej ocieplać się będzie tundra i tym większe ilości metanu przedostaną się do atmosfery. Proces ten nazywa się pozytywnym sprzężeniem zwrotnym i – jak się uważa – nie można go zatrzymać, gdy już raz się zacznie. Nikt jeszcze nie przewidział skutków tego procesu, lecz jest raczej bardzo mało prawdopodobne, aby mogło to doprowadzić do czegoś dobrego.

Niestety, to jeszcze nie koniec kłopotów przed jakimi stanął świat z powodu mięsa.

Wierzcie lub nie, ale największa pustynia - Sahara - była kiedyś zielonym i bujnym regionem świata, który zaopatrywał dawne Imperium Rzymskie w pszenicę. Obecnie, pustynia ta rozszerza się bardzo szybko. W niektórych rejonach rozszerza swoje macki w głąb kontynentu o 320 kilometrów co 20 lat. Główną przyczyną tego zjawiska był - i jest nadal - nadmierny wypas owiec, wielbłądów, krów i kóz. Gdy jakieś tereny zamieniają się w pustynię, stada zwierząt hodowlanych zaczyna się wypasać w innych miejscach. Tak właśnie pożerana jest ziemia.

I znów, jest to zaklęty krąg. Kiedy zjadana jest cała roślinność i ziemia zaczyna wysychać, w ślad za tym następują zmiany pogody, a padający deszcz znika, dosłownie zapadając się pod jałową ziemię. To z kolei gwarantuje, że gdy już raz jakiś obszar lądu przekształci się w pustynię, to pustynia pozostaje tam na zawsze. Jak twierdzi Organizacja Narodów Zjednoczonych, 1/3 powierzchni lądu na świecie stopniowo przekształca się w pustynie, z powodu nadmiernego wypasu zwierząt hodowlanych. - To jest cena jaką płacimy za żywność, której nawet nie potrzebujemy.

Niestety, producenci mięsa nie muszą ponosić kosztów degradacji, środowiska naturalnego, które są ich udziałem. Nikt nie pobiera opłat od hodowców świń z powodu destrukcji środowiska, którą powodują kwaśne deszcze; lub od hodowców bydła - z powodu degradacji ziemi powodowanej przez tę hodowlę. Tym niemniej, indyjskie Centrum Nauki i Środowiska Naturalnego z New Delhi badało różne rodzaje żywności, pod kątem ich prawdziwej ceny - uwzględniając także te ukryte koszty związane z jej wytworzeniem. Naukowcy z tej placówki badawczej obliczyli, że cena hamburgera powinna wynosić około $200. - Potrzebowalibyśmy wówczas wielu klownów, aby sprzedać hamburgery po takiej cenie ...oraz wielu klownów, którzy zechcieliby je kupić! [Restauracje hamburgerowe McDonald'sa mają zwyczaj dawania swoim stałym klientom plastikowych zabawek-upominków - najczęściej kolorowych klownów (przyp. tłum.)].

Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie szkody dla środowiska naturalnego powoduje produkcja żywności, którą konsumują. Pewne powiedzenie amerykańskie mówi, że życie jest jak pajęczyna, a każda nitka tej pajęczyny składa się z bardzo wielu różnych elementów - owadów, zwierząt, drzew, rzek, oceanów itd.; jeśli zniszczymy jedną nić tej pajęczyny, cała sieć ulegnie osłabieniu. A to właśnie zaczęliśmy robić.

Zgodnie z opinią wielu naukowców, najbliższe lata obejmujące okres obecnej generacji, okażą się decydujące dla możliwości przetrwania naszej planety. My wszyscy możemy jednak coś zrobić, aby zapobiec nadchodzącej katastrofie.


 

"Nie wid

zę żadnego usprawiedliwienia dla bycia mięsożercą. Uważam, że jedzenie mięsa jest równoznaczne z destrukcją naszej planety". Heather Smali, lider grupy M. People

'

"Mój syn przekonał mnie i moją żonę Caroline do wegetarianizmu, mówiąc nam, że jeśli ludzie na całym świecie jedliby zboża zamiast karmić nim zwierzęta hodowlane, wówczas nikt na świecie nie głodowałby".

Tony Benn (brytyjski parlamentarzysta)

 

Czy wiesz, że...

 

Z obszaru ziemi uprawnej wielkości 5 boisk futbolowy! (10 hektarów) można uzyskać wystarczająco:

• mięsa - aby nakarmić nim 2 ludzi,

• kukurydzy - aby nakarmić nią 10 ludzi,

• zboża - aby nakarmić nim 24 ludzi,

• soi - aby nakarmić nią 61 ludzi.

 


Wszelkie uwagi na temat strony kieruj tutaj